poniedziałek, 1 października 2012

Cążki Solingen i szklany pilniczek Esprit



Przy okazji jakichś konkretnych zakupów on-line, lubię przejrzeć inne przedmioty sprzedającego. A nóż ma coś, czego ja na pewno potrzebuję, tylko jeszcze o tym nie wiem? Nie polecam tej metody :)
W moje ręce wpadły takim sposobem dwie rzeczy: cążki do skórek Solingen i pilniczek Esprit. 










Cążki jak cążki, znam markę Solingen od lat i jedyne, co się mogło okazać w przypadku zakupu on-line to, że po rozpakowaniu będą tępe, albo staną się takie po jednym użyciu. Nie z uwagi na markę, ale cenę, bo 6,99zł  za takie cążki to darmoszka. No i miłe zaskoczenie. Fakt, cążki od nowości nie były ostre jak brzytwa, ale ja to akurat lubię, bo mam tendencję do zafundowania sobie teksańskiej masakry cążkowej na skórkach własnych osobistych. Kiedy nosiłam swoje stare cążki do ostrzenia, prosiłam nawet pana, żeby nie przykładał się za bardzo :) Te są w sam raz i obecnie, po hmmm…  co najmniej 15 użyciach, nic im nie dolega. Jak były ostre, tak są. Za śmieszną wręcz cenę dostajemy markowe, dobre cążki i nawet ostrzenie wychodzi drożej :) Nie jest to Mercedes wśród cążek, ale na własny użytek mnie wystarczają. Wielkość ostrzy: 5 mm, więc rozmiarem są idealne i bardzo wygodnie się nimi operuje. Polecam.

Z pilniczkiem było trochę inaczej. Po wyjęciu z paczki, szczęka mi deczko opadła, bo pilniczek ten jest pilniczkową wersją mini:






Dla porównania, leży obok normalnego w rozmiarze pilnika papierowego:




Sprzedający nie raczył umieścić tej informacji w aukcji, a mnie w życiu nie przyszłoby do głowy pytać o rozmiar czegoś takiego. Według jednych, rozmiar ma znaczenie, dla innych podobno nie, jeśli wiecie, o czym mówię, ale cóż, skoro już go mam, to przecież nie będę odsyłać z reklamacją, bo w cenie odesłania miałabym jeszcze 2 takie pilniki. Może to błąd, to pewnie wielu sprzedawców  bazuje na takim rozumowaniu, ale ja aż taka drobiazgowa nie jestem :) Pilnik działa i to najważniejsze. Wprawdzie wyczynem będzie użyć go do skrócenia paznokci, zwłaszcza znacznego, bo nie tylko rozmiar to utrudnia, ale też jego szorstkość, czy ostrość. Jak zwał, tak zwał. Szklane pilniki są z natury raczej delikatne, chociaż miałam już w swojej karierze paznokciowej i takie, które pod tym względem dorównywały tym papierowym chociażby. Ten jest łagodny, ale spełnia swoje zadanie. Sprawdza się do delikatnego opiłowania paznokci, ale najlepszy jest do wyrównywania brzegów, żeby nie haczyły. Pod tym względem to ideał, bo trudno mi było do tej pory kupić jakikolwiek pilniczek, który nie musiałby być najpierw mocno poużywany, żeby stracił swoją ostrość. Jest też wręcz idealny do torebki, bo zmieści się wszędzie, a z tym też często miałam problem. Staram się mieć przy sobie małą kosmetyczkę, do której takie papierowe, pełnowymiarowe pilniczki nie zawsze chciały się mieścić. Musiałam je łamać :/ Ten się złamie tylko wtedy, gdy upadnie, chociaż też nie na 100%, bo jak go niosłam na sesję fotograficzną, żeby go tu zaprezentować, to mi upadł w łazience na płytki. Więcej prób nie przeprowadzę, bo obawiam się, że wyczerpałam tym razem limit swojego szczęścia. Cena pilniczka: 2,99 zł. 

Oba nabytki oczywiście Allegro :)

Znacie? Używacie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz