sobota, 22 września 2012

Lirene - krem regenerujący do stóp



Przyznaję, że kremy do stóp nie są moim kosmetycznym must have. Najzwyczajniej w świecie leń pospolity mnie dopada, kiedy mam ich użyć. Na skórę stóp używam po kąpieli balsamu lub masła do ciała, czyli całe „opakowanie” za jednym zamachem :) Ostatnio jednak postanowiłam to zmienić, bo borykam się ze zbyt szybkim rogowaceniem naskórka. Poczytałam co nieco o rogowaceniu naskórka stóp i wyszło, że kremy z wysoką zwartością mocznika w składzie mają ten problem skutecznie rozwiązać. Wybór padł na firmę dobrze mi znaną i lubianą, czyli Lirene. Przytargałam do domu:



  



Pogoniłam lenia i zabrałam się za naprawdę systematyczne stosowanie kremu. Żeby było najbardziej szczerze i abym mogła ocenić rezultaty tak od zera, wykonałam najpierw pedicure. Obietnica producenta:




Już po pierwszym użyciu kremu mogłam śmiało zamawiać wizytę u protetyka, bo mało zębów nie straciłam stawiając pierwsze kroki po aplikacji. Nie jestem zwolenniczką teorii „im więcej, tym lepiej” i naprawdę nałożona warstwa kremu była w sam raz. Fakt, nie poczekałam, aż krem się wchłonął całkowicie, jak radzi producent, ale gdybym chciała się do tego zastosować, to spędziłabym w łazience co najmniej 20 minut. Mogłabym wprawdzie siedząc na dywaniku doczyszczać fugi między kafelkami na podłodze, ale po dwóch tygodniach miałabym je do wymiany, bo już nie było by co czyścić. Wzięłam się więc na sposób i smarowałam stopy już po wyjściu z łazienki, siedząc na kanapie. Ten sposób byłby z pewnością cudownym ujędrniaczem mięśni ud i pośladków, bo czekając na wchłonięcie się kremu musiałam trzymać stopy w górze, żeby nie wytrzeć kremu w kanapę. Kobieta skłonna jest do wszelkich dziwnych poświęceń, jeśli efekty są tego warte, ale musi zostać spełniony jeden, podstawowy warunek: muszą być POZYTYWNE  efekty! Jeszcze nie zwariowałam, żeby ujędrniać różne części ciała za pomocą kremu do stóp i to kremu, który:

- nie odżywia skóry stóp
- nie regeneruje
- absolutnie nie zmniejsza tendencji do rogowacenia i szorstkości
- nie zmiękcza skóry
- długo się wchłania
- cena zbyt wysoka w stosunku do jakości

+/- nie wiem, czy ten krem coś koi i łagodzi, bo akurat u mnie nie miał co
+/- zapach, bo śmierdzi, no ale ma mocznik, więc tak chyba musi być

+ lekko nawilża
+ bardzo wydajny, niestety :)

Dodatkowo, jeżeli nie wytrzemy dokładnie dozownika po użyciu, będziemy mieć takie oto coś po otwarciu tubki:
 
 

Opinia końcowa
identyczny efekt uzyskamy nawet najzwyklejszym balsamem do ciała, więc nie widzę potrzeby wydawać na ten krem pieniędzy.
 
Cena: ~10 zł
Dostępność: drogerie Rossmann

Znacie ten krem? Możecie powiedzieć o nim coś lepszego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz