Ochłonęłam po wczorajszej paczce KLIK,
więc donoszę, co następuje :) Palety Sleek nie były dla mnie żadną nowością,
używam ich od długiego czasu, ale do tej pory miałam tylko 3: Oh so special, Au
Naturel i Monaco. Moim marzeniem była tylko jeszcze Ultra Matte Darks, ale nie
była dostępna ani na Allegro, ani w internetowych sklepach. To pewnie wiecie.
Któregoś dnia sierpnia obdzwoniłam sprzedawców z Allegro i zapytałam, kiedy i
czy ewentualnie spodziewają się dostawy. Miała być dopiero w listopadzie, ale
jeden ze sklepów poprosił o mój e-mail i miałam dostać informację, jeżeli tylko
się pojawi. Podałam, nie licząc na nic. Kilka dni temu dostaję maila, że JEST i
zgodnie z rozmową, uprzejmie mnie o tym informują. Padłam z wrażenia, bo
naprawdę nie sądziłam, że sklep zapamięta i da znać po tak długim czasie. A owszem :) To sklep
Urodomania.com. Na wstępie zaznaczam, że poza tym jednym zamówieniem, nic mnie
z tą firmą nie łączy, żeby nie było :) Będąc w lekkim stanie szoku pomieszanego
z wielką radością, zamówiłam oprócz Ultra Matte Darks jeszcze Storm, a będąc
nadal na fali, dołożyłam jeszcze Original i Technic Electric Beauty w
fioletach. Odżywka do rzęs z Constance Carroll jakoś sama wpadła do wirtualnego
koszyka, ale na róż Sleek`a Pixie Pink miałam ochotę od dawna :) Napisałam kilka
miłych słów do sklepu z podziękowaniem za pamięć i dostałam w odpowiedzi, że
sklep wysłał do mnie paczkę priorytetem, chociaż zapłaciłam za ekonomiczną :)
Mała dygresja: ekonomiczna paczka nie wynikała u mnie ze sknerstwa o 2 zł :) tylko
z faktu, że zamówienie złożyłam w środę wieczorem, a znając naszą Pocztę
Polską i tak nie miałam szansy dostać paczki przed weekendem. Dodatkowo, w
paczce znalazłam pilniczek do paznokci gratis. Mała rzecz, dla firmy niemal
żaden koszt, a klient się cieszy :) Chcę Wam gorąco polecić ten sklep, bo w
tych zwariowanych czasach taka dbałość o klienta to rzadkość, ale również
dlatego, że ceny w sklepie internetowym bywają niższe na te same kosmetyki,
które firma sprzedaje na Allegro. Dla przykładu: paleta Ultra Matte Darks
kosztuje w sklepie 35,90zł, a na Allegro 44,90zł. Koszt przesyłki jest taki sam
i tu, i tu, niezależnie od ilości produktów.
Dla zainteresowanych adresem sklepu i
ofertą KLIK
No to teraz o paletach Sleek i raczej dla
tych z Was, które jeszcze tych nie mają. Nie będę się też nad nimi
szczególnie rozwodzić, bo w sieci jest zatrzęsienie informacji na ich temat.
Nie chcę ich powielać, tylko w skrócie zaprezentować i dołożyć swoją opinię.
Paleta Original trochę mnie zwiodła.
Nie żeby mi się nie podobała, ale liczyłam
na większe WOW, jakie wydobywałam z siebie na widok tych paletek, które już mam. Jak tak na nią patrzę, to nie wiem, co z nią zrobić :) Jak wiecie, problem z kosmetykami u nas niedostępnymi jest
taki, że trudno znaleźć w sieci zdjęcia, czy filmiki, które oddają rzeczywiste
kolory. Po Original po prostu spodziewałam się więcej, a może nieco innych
odcieni w rzeczywistości.
Natomiast paletka Storm totalnie mnie
zaskoczyła. Jest piękna! Chociaż nie da się ukryć, jest podobna do Original :)
Nie jest taka bura jak widziałam w sieci i trochę się tego bałam. Jeżeli jeszcze ktoś jej nie ma, a duma nad nią, czy kupić, to polecam! Oczywiście gusta są różne, ale jeżeli podoba Wam się Oh so special, to ta też powinna się spodobać. Tak więc moje małe obawy dotyczyły nie tej, co do której je mieć powinnam, ale tak ogólnie, to na pewno będę używała obu. Może Storm trochę częściej.
Ultra Matte Darks to miłość od pierwszego
wejrzenia i to jeszcze w sieci. Nie zawiodła mnie w rzeczywistości, a tylko
jeszcze podbiła zachwyt, czemu sama się dziwię. Nie sądziłam, że to jeszcze
możliwe. Cudo! Nie tylko dlatego, że wszystkie kolory są matowe, ale też
uważam, że nadaje się do makijaży dziennych i wieczorowych. Wszystkie kolory są
mocno napigmentowane, nawet szary, z którym w innych paletkach był problem.
Zaskoczył
mnie czarny cień, bo w opakowaniu wygląda na bardzo ciemnoszary i jest
zdecydowanie najjaśniejszy niż w innych paletkach. Jednak tylko optycznie, bo na oku to smoła. Z ciemnozielonym też wiązałam inne nadzieje, bo to on właśnie zauroczył mnie najbardziej z całej palety. W rzeczywistości wygląda na butelkową zieleń i wolałabym, żeby był ciemniejszy.Jednak nie narzekam, kocham i używać będę :)
Tym oto sposobem jestem w posiadaniu 6
palet Sleek i więcej nie zamierzam kupować, nie kuszą mnie. Dumałam nad
Snapshots, ale jest tak podobna do Monaco, że moim zdaniem ma sensu. Poczekam na kolejne
palety.
O pozostałych nabytkach paczki opowiem następnym
razem, bo inaczej ten post nigdy się nie skończy :)
Jestem ciekawa, co sądzicie o tych
paletkach, która jest Waszą ulubioną?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz