Kiedy zamarzyłam o eyelinerze w płynie podejrzewałam, że minie trochę czasu,
zanim opanuję idealną kreskę do perfekcji. Czas ten jednak miała mi wynagrodzić
jakże kobieca czynność, bo tak mi się właśnie zawsze kojarzyło malowanie kresek
eyelinerem w płynie. Czas mijał i mijał, a ja jak byłam w polu, tak jestem do
dzisiaj. Oto winowajca:
N.Y.C. Liquid Eyeliner. Pojemność 5ml. Kupiony na Allegro za 7,99zł.
Cena właściwie żadna i dlatego pomyślałam, że lepiej nauczyć się na tanim,
bo jak przy tym szlag mnie trafi, to przynajmniej za niespełna 8zł.
Co jest z nim nie tak?
- pędzelek do najcieńszych nie należy. Aby kreska wyszła cienka, nie może
być na niej za dużo tuszu, to logiczne, ale jak wytrzemy jego nadmiar w
opakowaniu, to po jednym małym ruchu na powiece, bardzo lubi robić się tak:
No nie idzie tego opanować, a teoretycznie powinno się dać, bo pędzelek
jest naprawdę odpowiednio elastyczny. Nie gnie się nadmiernie, ale też nie trwa
sztywno jak kołek w płocie. Nie wiem, może to mnie nie wystarczyło cierpliwości,
ale nawet robiąc dla Was kreski na dłoni, nie szło narysować cieniutkiej,
gładkiej w kolorze linii.
Kolor ma ładny, głęboko czarny, tusz jest jednak dość rzadki i być może to
jest powód trudności w narysowaniu idealnej linii za jednym pociągnięciem, bez
prześwitów i niechcianych fal Dunaju. Nie zdarzyło mi się narysować kreski bez
konieczności dokładania tuszu i to z lekka absurd, bo skoro jest rzadki, to powinien ułatwiać tę czynność. No nie ułatwia i już nawet nie zamierzam dłużej tego
analizować.
Jak już się uda, po milionie poprawek to:
- schnie dosyć szybko
- nie odbija się na powiece
- nie odbija się na powiece
- przetrwa wiele godzin, ale biada temu, kto lubi sobie oko
potrzeć. Nawet niechcący. Łatwo go zetrzeć, a co za tym idzie, łatwo go zmyć,
nawet samą wodą.
- zapach ma podobny do tuszu do rzęs, może tylko nieco bardziej intensywny,
ale tak naprawdę czuć go tylko jak podetkniemy go sobie pod nos
- czasem odrobinkę szczypie mnie oko, ale nie za każdym razem, więc nie
wiem, o co chodzi i tu mu już dokładać nie będę
Generalnie:
Ja tego eyelinera nie polecam, nawet do nauki, bo można się zniechęcić na amen.
Ja właśnie teraz tak mam i na razie porzucam myśl o takim produkcie. Zostanę
prze żelowym eyelinerze i kreskach wykonanych cieniami, za pomocą ściętego
pędzelka. Tu problemów nie mam żadnych. I
niech tak zostanie :)
Ciekawa jestem, czy macie takie same doświadczenia z tym dziwnym produktem.