środa, 30 stycznia 2013

-25% od H&M


Wieści z frontu :-)

Dostajemy 25% zniżki od H&M na jeden wybrany produkt, za zapisanie się do ich newslettera. Jeden mail, to jeden zniżkowy kupon.


343.jpg



images.jpg

niedziela, 27 stycznia 2013

Dyrdymałki niedzielne


Oj, jak ja nie mogę się doczekać jutra! Nie, nie odbieram 6 w Totka, listonosz nie przyniesie mi paczki, nie czeka mnie żadne ekscytujące spotkanie, urodziny już miałam, imieniny za pół roku, nie wyjeżdżam na urlop, nie zadebiutuję na wielkim ekranie, na małym też się nie zanosi. Jutro psze Państwa, zaczyna się ... ocieplenie :-))))

Mam już serdecznie dość tych mrozów, śniegu po kostki i 155 warstw ubrań na sobie




Wprawdzie ocieplenie ma być chwilowe, ale może się Państwo Meteorologowie raz na korzyść ludu pomylą i już tak zostanie do wiosny? 


kciuki trzymać czas zacząć :-)


sobota, 26 stycznia 2013

Podkład Max Factor Facefinity All Day Flawless 3in1

Opinie o Max Factor Facefinity All Day Flawless 3in1 są raczej skrajne, ale tak zazwyczaj już jest, bo podkładu idealnego chyba jeszcze nie stworzono i każda z nas musi metodą prób i błędów dopasować go do cery i jej potrzeb. 

Zanim o podkładzie, słowo o mojej cerze, bo to istotne: 
cera nie sprawia mi większych kłopotów. Jest mieszana, w stronę suchej. Nie borykam się z zaskórnikami, krostkami, czy nadmiernie rozszerzonymi porami. Jedyne, co spędza mi sen z powiek, to popękane naczynka.  Za miejsce ulubione (dla nich, nie dla mnie) w występowaniu, obrały sobie nos mój osobisty. Tu zaczerwienienie jest naprawdę duże. Dalej, to tak typowo dla tego rodzaju cery: policzki, ciut broda. Zakryć naczynka podkładem jest raczej trudno, może tylko super kryjący da radę, ale jak to zazwyczaj bywa, dałby również efekt super maski. Tego nie chcę. Podkład traktuję więc tylko jako warstwę wyrównującą nieco koloryt, a to, co chcę zakryć, zakrywam korektorem.


Mój odcień Facefinity Flawless 3in1, to „Sand 60"



Opakowanie:
Szklane, ciężkie, z bezawaryjną pompką

Pojemność:
30ml

Cena:
55-65zł

Odcień:
SAND 60 - to beż, pozbawiony różowych tonów

Aplikacja:
Nieco tępa, dość sucha – możemy tylko pomarzyć o jedwabistym rozprowadzaniu. Podkład daje się jednak rozpracować na twarzy, bo nie zasycha szybko

Zapach:
Praktycznie go nie ma

Krycie:
Naprawdę dobre. Spore zaczerwienienia są przykryte bardzo przyzwoicie, a partie twarzy bez skazy, całkowicie pokryte produktem


 Cera bez podkładu




Z podkładem



Efekt: 

uzależniony jest od sposobu aplikacji! I tak:


Palce nasze własne :)

Płaski, bardzo pudrowy mat. Nie mogę nałożyć na podkład pudru, jeżeli nie chcę wyglądać jak po lądowaniu twarzą w worku mąki. Niestety, na zdjęciach wyżej nie widać tego efektu. Aparat po prostu go zabrał. Wystarczy jednak stanąć na wprost kogoś lub tylko lustra w odległości 2 metrów i nikt nie będzie miał wątpliwości, że mamy coś na twarzy i to coś nie wygląda najlepiej. 


Pędzel - u mnie to Hakuro H52

I tu dzieją się cuda... podkład rozprowadza się świetnie, idealnie stapia się ze skórą, po pudrowej masce ani śladu! Krycie jest doskonałe, bez plam i smug. Korektora używam o wiele mniej, bo nawet spore naczynka są bardzo dobrze zakryte! Bez problemu mogę też nałożyć warstwę pudru i wygląda to bardzo dobrze. Puder jest konieczny, najlepiej rozświetlający, bo efekt płaskiej twarzy niestety pozostaje. Jednak ten sposób aplikacji podkładu pozwala na wydobycie wszystkich zalet tego produktu. 


Bez względu na sposób aplikacji:

- cera jest zmatowiona na wiele godzin. Potem, wymaga bardzo drobnych poprawek, ale nie są one jakoś bardzo konieczne. Na pewno nie święcę się po tym podkładzie na tyle, żebym w panice szukała pudru
- twarz w dotyku jest miła i gładka
- nie ma mowy o rozświetleniu cery, zdrowym, naturalnym wyglądzie
- pojawiają się suche placki (zaznaczone na zdjęciach). W dodatku podkład nie tylko je powoduje, ale jeszcze podkreśla na drugi dzień aplikacji
- pod koniec dnia mam podskórne krostki na policzkach. Niewiele, ale są

Trwałość:
Ogromna. Bez problemu trzyma się cały dzień jak zahibernowany

Komfort noszenia:
Bardzo duży. Podkład jest niewyczuwalny na twarzy, w nawet dość grubej warstwie



Warto kupić, czy nie?
To podkład pełen sprzeczności. Nie mogę pojąć, jakim cudem jednocześnie zapycha i wysusza, jest niewyczuwalny i dobrze kryje? 
Moim zdaniem, to produkt dla cery tłustej. Suchej cerze odradzam w 100%, mieszanej tylko od czasu do czasu chyba, że jej partie suche idą w kierunku tłustej. W przeciwnym razie czekają nas warstwy kremu nawilżającego i maseczki, żeby napoić wysuszoną partiami skórę. Dodatkowo, warto też się zaopatrzyć w aspirynę, bo maseczka na krostki bardzo pomoże :/ ale ... może być tak, że to zawarta w podkładzie baza robi mi taką krzywdę. Jeżeli Wasza skórą bazy lubi, to być może żadne krostki Wam nie grożą. Moja skóra w bazach się "dusi". 

Jeżeli podkład ma być z założenia naszą drugą skórą, to w tym przypadku tylko nakładanie go pędzlem da taki efekt. W przeciwnym razie jest widoczny na twarzy i wygląda sztucznie. Nawet mieszanie go z innym podkładem lub kremem typu BB w proporcji pół na pół, nadal pozostawia pudrowy efekt przy mniejszym pokryciu cery. 

Konturowanie twarzy bronzerem i rozświetlaczem jest absolutnie konieczne, bo inaczej wyglądamy jak chore, zwłaszcza przy jaśniejszych odcieniach. 

Aplikacja pędzlem jest najlepszym rozwiązaniem i dopiero wtedy podkład pokazuje, na co go stać, ale pewne mankamenty nadal go nie opuszczają.

Ja nie kupię go ponownie i szczerze mówiąc to najsłabszy podkład od MF, jaki mam, a jestem wierna tej marce od lat. Polecam więc zaopatrzyć się w próbki, bo cena podkładu nie jest niska. Facefinity All Day Flawless 3in1 może bardzo oczarować, jak i niestety mocno rozczarować.






poniedziałek, 21 stycznia 2013

Ludzie paczki ślą

 

Przez zaspy i mróz przebiłam się dziś na pocztę, celem wysłania odsprzedanej bazy pod makijaż z Lirene. Baza malutka, lekka i zmieściła się z powodzeniem w najmniejszej z dostępnych kopert bąbelkowych. Może już słyszałyście, że monopol Poczty Polskiej dobiegł końca i pewnie w związku z tym, zapowiadano jakąś rewolucję usług. Noooo, muszę przyznać, że już ją widać! W cenach przesyłek, bo od nowego roku są droższe :-) Niemalże padłam przed okienkiem, kiedy za wspomnianą kopertę przyszło mi zapłacić 7,30zł! Czas chyba zapoznać się bliżej z punktami konkurencji, czyli In Post, bo różnica cen jest znaczna. Dla zainteresowanych, TUTAJ możemy sprawdzić zasięg obsługi, ile zapłacimy za przesyłkę w tej firmie i podana zostanie też cena przesyłki Poczty Polskiej, dla porównania. Problemem są jedynie jakoś zakamuflowane punkty obsługi i jest ich na razie mało. Przynajmniej mnie się one w oczy niespecjalnie rzucają i obecnie nie mam pojęcia, gdzie ich szukać. Czas to jednak zmienić. Z jeszcze jednego powodu: mój przyjaciel wysłał do rodziny w Szwecji paczkę z prezentami na Boże Narodzenie. Paczka została nadana 14 grudnia priorytetem, z opcją śledzenia przesyłki, za bagatela prawie 70zł. Kiedy nie doszła w terminie, kolega zainteresował się jej losem i skorzystał z tego śledzenia. Okazało się, że paczka Polskę opuściła i ślad po niej zaginął. Zadzwonił więc zaniepokojony zapytać, co się z przesyłką stało i gdzie jest. Chwilę trwało, jak przyparty do muru pracownik powiedział, że we Frankfurcie. To jeszcze nic, zdarza się przecież. Komedia zaczyna się wtedy, gdy pracownik mówi, że samoloty do Szwecji były pełne i dlatego nadano paczkę do Niemiec :-) Zapewniono go, że sprawa będzie wyjaśniana i poczta będzie się kontaktować w tej sprawie... ze Szwecją! Ja nie wiem, kto się z głupim na rozumy zamienił, ale jak można szukać paczki w kraju, w którym nie tylko jej nie ma, ale nawet nie została tam nadana? Finał sprawy jest taki, że paczka dotarła do adresata w Szwecji 10 stycznia tego roku. Pytanie tylko brzmi: za co ta instytucja bierze pieniądze, jeżeli przesyłka priorytetowa "idzie" miesiąc, a człowiek celowo płaci za jej szybkie dostarczenie?

Coś czuję, że nasza rodzima Poczta Polska pójdzie niedługo z torbami. To tylko kwestia czasu, jak konkurencja skutecznie zagra na nosie przestarzałej i nierozumiejącej ducha czasu instytucji. Jeżeli zapowiadana rewolucja usług oznacza podwyżkę cen i błąkanie się przesyłek po świecie, to strach się bać, co dla nas jeszcze szykują pod tą szumną nazwą :-/


Miałyście jakieś ciekawe doświadczenia z przesyłkami?




sobota, 19 stycznia 2013

Kiedy...


- w dniu urodzin musisz załatwić urzędową sprawę, na której Ci zależy,
- przygotowania pochłonęły sporo czasu i środków pieniężnych,
- celowo wybierasz dzień urodzin licząc naiwnie, ze pomożesz swojemu szczęściu,
- wybierasz się w tym celu czarną, mroźną nocą do Warszawy,
- jesteś na miejscu o 5 rano, a sprawę masz o 9.30,
- na Dworzec Centralny, jako jedyne "czynne" miejsce o tej porze docierasz pieszo po godzinie, bo na mapie odległość ta wydawała się znacznie krótsza i dlatego nie wsiadasz w metro,
- musisz tam jakoś przetrwać do 9 rano z gołębiami i hulającym wiatrem w poczekalni,
- finał tej sprawy to kompletna katastrofa, która rujnuje wiarę w Twoje możliwości i intelekt...
 
...na poprawę humoru możesz zrobić już tylko jedno:

ZAKUPY!

I tym oto zbiegiem nieprzyjemnych okoliczności, stałam się szczęśliwą posiadaczką




czyli pudru mineralnego, w odcieniu light plus za 115zł oraz korektora Prolongwear w odcieniu NC15, za złotych polskich 74. Jako że pani sprzedająca dba o wysokie obroty sklepu i skutecznie namówiła mnie to puszków, których puder w tej nieco absurdalnej cenie nie posiada, do rachunku dopisało mi się 26 zł za zestaw dwóch owych "niezbędników"




To nic, że:
wolę nakładać pudry pędzlem i mam też jeden ze sobą w kosmetyczce,
mam doskonały puszek z Ellite Models

bo jednak:
ten "przenośny" pędzel drapie,
puszek i tak nie mieści się w tym opakowaniu pudru


W drodze na peron, w "podziemnym mieście" dworca, oczom moim ukazał się sklep fryzjerski, w którym kupiłam




czyli gigantyczne pudło odżywko-maski do włosów za cenę 12 zł.

To nic, że:
niedawno w znojach zmęczyłam identyczne, kilogramowe opakowanie jej koleżanki "latte"

bo:
ta jest przecież inna


Lżejsza o prawie 250zł, które będą mi teraz potrzebne w związku z poniesionym fiskiem i idącymi za tym konsekwencjami, mam na usprawiedliwienie i pocieszenie do powiedzenia:


urodziny są raz w roku,
 
i tak planowałam zakupy w Macu, bez względu na finał sprawy,

bywam w Warszawie niezwykle rzadko, więc okazji nie można było zmarnować

:-)
 











poniedziałek, 14 stycznia 2013

Wybielająca pasta do zębów Smile White - Biedronka


Macie ten sam dylemat, stojąc przed regałem z pastami do zębów? Ile razy jestem w markecie i przed nim stoję mam wrażenie, że mnożą się jak grzyby po deszczu. Wszystkie świetne, skuteczne i ładnie opakowane. Od zawsze kupuję te wybielające. Nie mogę jakoś bardzo narzekać na kolor swoich zębów, ale jak można mieć trochę bielsze, to czemu nie? No właśnie, tylko jakoś te wszystkie wybielające cuda cudów u mnie nie robią. No przynajmniej ja nie zauważyłam znacznej różnicy między jedną, a drugą. Tańsza, droższa, efekt mam ten sam. No to sięgnęłam jakiś czas temu po pastę z Biedronki, dostępną w dwóch wersjach: ochrona wrażliwych zębów i regeneracja szkliwa:



 


 


 


Obietnice producenta:

Pasta do zębów łącząca trójwymiarowy efekt wybielania z ochroną dziąseł. Zawarte w preparacie składniki zapobiegają powstawaniu kamienia nazębnego, działają przeciwpróchniczo oraz łagodzą podrażnienia dziąseł. Preparat skutecznie oczyszcza zęby z osadów i zanieczyszczeń, wzmacnia oraz chroni dziąsła. Regularne stosowanie pozwala zachować biały uśmiech, zdrowsze dziąsła i długotrwały  świeży oddech. 


Producent:
TORF CORPORATION Fabryka Leków sp. z o.o. czyli TOŁPA

Opakowanie:
miękka tubka, ładna, bez zbędnego (według mnie) kartonika. Bez trudu wydobywamy pastę aż do samego końca

Zamykanie:
zdejmowana zakrętka, umożliwia postawienie pasty „na głowie”
  
Pojemność:
125ml

Zawartość fluoru*
1450 ppm

Smak:
w wersji ochronnej: przyjemny, łagodnie miętowy, nie pali w język, a dobrze odświeża
w wersji regenerującej: przyjemny, miętowy ale mocniejszy, niż wersja ochronna, dobrze odświeża

Kolor
w wersji ochronnej: seledynowy, z ciemniejszymi plamkami – podejrzewam, że są to właśnie te drobinki ścierne, ale głowy nie dam 
w wersji regenerującej: niebieski

Konsystencja
żelowo-pastowa - ni to żel, ni to gęsta pasta – nie spływa ze szczoteczki

Wybielanie
bez spektakularnych efektów, ale widoczne 

Czy chroni dziąsła?
Nie mam z nimi problemów, więc pod tym względem nie mogę ocenić. Nie robi im krzywdy, to na pewno

Cena
3,85zł

Dostępność:
Biedronka


Warto, czy nie warto kupić?

Moim zdaniem warto. Pasta niczym się nie różni od tych reklamowanych i kilka razy droższych. Dobrze myje, pieni się, odświeża, nie pali w język i trochę wybiela. Bez efektu WOW, a już na pewno efektu trójwymiarowego (swoją drogą niezły bajer producentów nie?) ale pozwala mi zauważyć jakąś różnicę po kilku użyciach. Jedyne, co mi trochę przeszkadza, to zamykanie. Wolę tubki, które mają uchylane zamykanie, bez konieczności odkręcania go i zdejmowania. Poza tym, nie mogę jej nic zarzucić. Niska cena, duża pojemność, bardzo dobra zawartość fluoru, przyjemne opakowanie i zauważalny efekt działania. Ja nic więcej od pasty nie potrzebuję. A Wy?



*obecność fluoru z pastach to kwestia dyskusyjna. Jedni są kategorycznie przeciw, inny absolutnie za. Ja używam tych z fluorem. Krzywda mi się nie dzieje, a pytałam kilku stomatologów i oni są absolutnie za. Szykuję osobny post na ten temat.




sobota, 12 stycznia 2013

Zmywacz w pisaku


Dziś prezentacja czegoś, bez czego już sobie nie wyobrażam malowania paznokci. No dobrze, trochę przesadzam, ale to naprawdę bardzo przydatna i pomocna rzecz :-) Mowa o zmywaczu do paznokci w pisaku




Zanim skusiłam się na ten pisak, używałam zwykłych patyczków kosmetycznych. Efekt? Często dobry, ale czasem przejechałam patyczkiem po płytce lub zmyłam zbyt dużo lakieru na brzegach. Wkurzające to było. Szczególnie precyzyjna to ja jednak nie jestem :-) Natknełam się w drogerii na ten pisak i postanowiłam wypróbować





 
 


Nie mogę mu nic zarzucić:

+ końcówki są solidne, nie rozwarstwiają się, nie wypadają z otworu i są dobrze wyprofilowane
+ cała konstrukcja pisaka jest bardzo solidna - skuwki nie spadają
+ wkład watkowy nie wysycha między użyciami. Nie muszę dolewać zmywacza za każdym razem. Wystarczą 3-4 krople od czasu, do czasu. Zalewanie watki zmywaczem nie ma sensu, bo i tak nadmiar wyleje się przy użyciu. Poimy go rozsądnie i ekonomicznie :-)
 
Na rynku dostępnych jest ich wiele, w cenach malutkich, jak i tych, które są według mnie zbyt zawyżone i nieadekwatne do zasady działania. Bo działanie tego gadżetu jest zawsze takie samo: ma pomóc w korygowaniu lakieru na paznokciach. Oglądałam kilka "modeli" takich pisaków, ale zdecydowałam się na najtańszy. Uznałam, że jak mi nie będzie odpowiadał, to się przynajmniej nie zrujnuję na ten gadżet. Dobrze zrobiłam i Wam polecam to samo. Za mój pisak zapłaciłam 5zł, a widziałam i takie za prawie 40zł! Różnią się ilością zapasowych końcówek i sposobem ich ścięcia. Ja miałam aż 4 dodatkowe końcówki i to jest dużo, bo z reguły widziałam 2 albo 3. Sposób ścięcia końcówki, to wybór indywidualny. Są takie mazakowe (spiczaste) i ścięte skośnie, jak mój. I chyba swój wolę, bo daje nieco więcej możliwości. Jeżeli mamy więcej lakieru do usunięcia, szybciej zrobimy to płaską stroną. Usunięcie lakieru między skórkami, a płytką paznokcia, umożliwia ścięta strona.To już zależy od nas, jak będzie nam wygodnie, ale jednego jestem pewna: nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia dla ceny blisko 40zł!

Trwałość:
+ używam pisaka od wakacji i obecnie zostały mi jeszcze 2 końcówki w zapasie. Przedłużam ich żywot wycierając końcówkę podczas używania w płatek kosmetyczny.

Cena: od 2,90zł do 40zł
Dostępność: drogerie, sklepy internetowe i oczywiście Allegro

Używacie takiego czegoś? :-)